Jak przeżył chłopczyk uratowany z hipotermii?

5687e389ef075_oLotem błyskawicy całą Polskę obiegła wiadomość o dwuletnim Adasiu, który przeżył hipotermię, mając skrajnie niską temperaturę ciała, wynoszącą 12,7 stopnia Celsjusza. Sukces całemu wydarzeniu zapewniła akcja ratownicza świetnie przeprowadzona przez lekarzy z Krakowa. Chłopczyk wybudził się ze śpiączki i nie odniósł żadnych poważnych obrażeń. Dziś znów jest uśmiechniętym, rozbrykanym maluchem. Jak to było możliwe, że ludzki organizm poradził sobie w tak trudnej dla niego sytuacji?

Końcem listopada 2014 roku dwulatek wyszedł z domu, mając na sobie tylko koszulkę i skarpetki. Prawdopodobnie lunatykował, a opiekująca się nim babcia nie zauważyła, że maluch opuścił swój pokój. Na zewnątrz panował mróz wynoszący minus 10 stopni, a Adaś spędził w takich warunkach co najmniej pięć godzin. Rano nieprzytomnego chłopczyka leżącego nad rzeką, w kopie liści, 600 metrów od domu znalazł poszukujący go policjant. Ciało dziecka miało w tym momencie temperaturę 12,7 stopni Celsjusza. Z czegoś takiego jeszcze nikt wcześniej nie wyszedł cało. Osoba z najniższą temperaturą, którą udało się uratować, miała 13 stopni. A należy pamiętać, że niebezpieczna dla naszego organizmu jest już temperatura ciała wynosząca mniej niż 28 stopni!

Organizm chłopca zapadł w zimowy sen

Adaś miał ogromne szczęście, że lunatykował podczas swojej wyprawy. Dzięki temu zadziałał u niego mechanizm, który występuje np. u niedźwiedzi podczas zimowego snu. U osoby lunatykującej występuje zmniejszone zapotrzebowanie na tlen, a akcja serca jest spowolniona. To powoduje, że chłopiec mógł uniknąć trwałego uszkodzenia mózgu i poważnych odmrożeń.

Adaś trafił w dobre ręce krakowskich lekarzy

Chłopiec trafił w ręce profesjonalistów. Policjant, który odnalazł dziecko postąpił zgodnie z zaleceniami medycznymi i zamiast ogrzewać Adasia, chłodził go i jednocześnie reanimował w oczekiwaniu na przyjazd karetki. Poprawiające się krążenie mogłoby uszkodzić mózg. W akcję włączyło się Małopolskie Centrum Leczenia Hipotermii Głębokiej, które znakomicie zajęło się dzieckiem. To zespół lekarzy z Krakowa, którzy są przeszkoleni w zakresie ratowania skrajnie wychłodzonych ludzi, na przykład zasypanych przez górskie lawiny. Na sali operacyjnej Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu Adaś został podłączony do sztucznego płucoserca i to właśnie ono stopniowo podgrzewało i natleniało krew.

Rekord świata wynosi teraz 12,7 stopni

Po kilku dniach Adaś został odłączony od urządzenia, a niedługo potem chłopczyk wybudził się ze śpiączki. Okazało się, że szybko powracał do zdrowia, a jego mózg w żadnym stopniu nie ucierpiał z powodu skrajnej hipotermii. Po kilku miesiącach rehabilitacji powrócił do rodzinnego domu i dziś nie ma już żadnego śladu po jego ciężkich przeżyciach. Tym samym Adaś został nowym rekordzistą, jeśli chodzi o temperaturę ciała osoby uratowanej ze skrajnego wychłodzenia – od teraz rekord wynosi 12,7 stopnia Celsjusza. Przy okazji rozsławił polską medycynę na cały świat, pokazując, że w naszym kraju pracują znakomici fachowcy potrafiący pomóc nawet w sytuacjach, które wydają się nie do naprawienia.

Post Comment